o rety, chwile sie czlowiek zajmie dzieckiem

a tu tyle do czytania potem

)
ida dzis byla grzeczniutka i pozwolila mi upiec biszkopt z jablkami, ugotowac krupnik i zrobic drugie

juppi!!!! puściłam jej muzyczke dla bobasów, chyba jej sie podobało
co do porodów - heh u nas poszlo migiem, o 1 w nocy odeszly mi wody, a jakies 45 minut pozniej skurcze mialam juz co 6-7 minut, zadzwonilismy do szpitala i kazali nam przyjechac

po badaniu ktg o 4 rano przyjeli nas na oddzial, zaczely sie regularne koszmarne skurcze i trwaly, i trwały, i trwały... ehhh... miałam akupunkturę, o 16 wreszcie dostałam epidural i gaz... rety bez epiduralu to bym chyba nie dała rady, słowo, tyle, że epidural czasami zatrzymuje rozwieranie szyjki i u mnie zatrzymał, wiec godzine potem podali mi konska dawke oksytocyny i sie zaczelo na nowo

skurcze jak diabli, niestety akcja nie postepowała, wiec sie zaczeły wedrówki lekarzy i poloznych, az w koncu o 22 zdecydowali cesarke, bo ja dostałam jeszcze wysokiej goraczki i w krwi stwierdzili bakterie, wiec dostałam jeszcze 3 kroplówki z antybiotykami

I jeszcze dzidziowo roslo bardzo tetno, wiec podejrzewali, ze maluszek jest juz zmeczony, wiec pobierali probke krwi z jej glowki. I powiem szczerze, ze gdyby nie cudowna polozna Lisa, ktora byla ze mna, a pozniej codzien do mnie przychodzila i nauczyla mnie karmic piersia, to chyba bym nie dala rady... No i maz- kurcze sie naprawde sprawdzil bardzo stefek moj.
I to kurcze bylo juz 8 tygodni temu, ale ten czas leci, rannyyyy
Nana - smieszne te filmiki